Dotarliśmy na miejsce, tzn na stadion gdzie odbywała się przysiega ok... dużo żołnierzy. Przyznajemy, spóźniliśmy się! Nie było łatwo znaleść dogodne miejsce, ludzi było tam ze tysiące. Tak więc więcej słyszeliśmy na początku niż widzieliśmy, tzn ja widziałem bo wkońcu mam te 194cm, ale inni niebałdzo.
Wyraźnie słyszeliśmy jak wywołali naszego Gryzońka do wyróżnienia. No cóż dla niego wojsko to jak wakacje.
Wreszcie znaleźliśmy miejsce w którym było widać dość dużo. Tylko gdzie ten nasz mały kurdupel stoi...??? Własny brat go pokazać palcem nie umiał :-D
Jet! Jest nasz Gryzoń!!... - krzyczeli, a co widzieli... mały Gryzoniek maszeruje w bordowym berecie wśród kolegów w zielonych.
Taaa... Pan Genjerał coś tam opowiadał, żołnierze zrobili dwie rundy po stadionie i tyle my widzieli.
I w droge powrotną!!!...